AT ASBISu i ryzykowna sztuka łapania noża.
Akcje spółki na początku 2009 roku kosztowały około 1,4 zł.
Po pięciu latach intensywnych wzrostów zarówno ceny akcji jak i przychodów i
zysków spółki ich bilans prezentował się wprost genialnie. Przychody wzrosły o
około 70%, a zyski zwiększyły się 10-krotnie. To spowodowało, że spółka
zwiększyła swoją rentowność niemal 6-krotnie. Przy tych danych wzrost ceny
akcji około 5,5-krotnie wydaje się co najwyżej dobrym wynikiem. Nie porównując do wyników finansowych, taki wzrost (średnio ponad 100% rocznie) jest wymarzonym wynikiem dla każdego inwestora.
Jak w tej sytuacji spodziewać się spadku wartości akcji o 75% w niecałe 10
miesięcy? Lub spadku o 50% wartości w półtora miesiąca? Nie da się. Są rzeczy,
których się nie przewidzi. Tym bardziej na giełdzie.
Im na wyższym koniu się jedzie tym dłużej się spada i
bardziej boli upadek. A czy im dłużej nuż spada to tym łatwiej go złapać? Nie
sądzę. Czy to niesprawiedliwe? Jeśli tak to procenty same w sobie są
niesprawiedliwe. Nieważne czy najpierw zyskasz, a potem stracisz 10% czy
najpierw stracisz, a potem zyskach 10%. W obu przypadkach rezultatem jest bycie
pod kreską o 1%.
Dość tej dychotomii molekularnej. Przejdźmy do wykresu.
Czytaj dalej »